Jestem przedsiębiorcą od blisko 8 lat, pracuję na swoje nazwisko, rozwijam się, wciąż odkrywam nowości w biznesowych trendach, technologiach. Śledzę kilka blogów, stron internetowych. Pracuję przede wszystkim z kobietami biznesu, właścicielkami firm, choć ostatnio wpadło kilka zapytań od panów. Czego uczę? Jak zamienić anonimowość w rozpoznawalność, to znaczy jak z nieznanej właścicielki firmy stać się odważną i rozpoznawalną kobietą biznesu, która wie, co i jak pisać o sobie w świecie social mediów. Sama też tak zaczynałam. Dzwoniąc do potencjalnych klientów czy partnerów, padało pytanie: „Emilia? Jaka Emilia, kim Pani jest, czym się Pani zajmuje?”. A w internecie po wpisaniu mojego imienia i nazwiska wiatr hulał i to dosłownie.
Wierzę, że bycie autentycznym jest najważniejsze. Ale dziś sama zastanawiam się, czy postępowanie według tego, co czuję i myślę o sobie w danym momencie jest lepsze niż pokazywanie wykreowanej siebie? Czy posty naładowane pięknymi słowami sprzedażowymi, marketingowymi nie będą jednak skuteczniejsze? Czy poddanie się trendom nie będzie lepsze w sprzedaży mojej marki, moich produktów i usług?
Pracując z moimi klientami zawsze podkreślam – cele przede wszystkim. Dziś zatrzymałam się na chwilę – jakie są moje cele?
Czy chcę robić tak jak inni, pracować tak, jak inni, pokazywać się tak, jak inni? Oskar Wilde powiedział: „Bądź sobą bo wszyscy inni są już zajęci”. Będąc online, chcę być właśnie sobą. Pomyślałam, że podzielę się moim zasadami, którymi kieruję się publikując treści na Facebooku czy na LinkedIn. Jakie treści warto publikować w sieci? Zanim coś opublikuję:
Zastanawiam się kilka razy, naprawdę kilka razy! 😉
Nie rozbieram wszystkiego na czynniki pierwsze, ale chcę mieć pewność, że zdjęcie czy treść, którą publikuję jest zgodna ze mną. Czy zgadzam się z danym cytatem, czy nie. Czy wierzę w dany projekt, wydarzenie, spotkanie, czy nie. Czy to właśnie chcę powiedzieć? Jeśli próbujesz być kimś innym to z czasem zabraknie Ci pasji i zaangażowania.
Myślę, po co to publikuję.
Chcę poprawić humor sobie czy innym? Tak, nie żartuję, jak pokazują badania, najczęściej odwiedzanym profilem w sieci jest nasz własny. Wiem z doświadczenia i obserwacji, że wiele osób publikuje piękne zdjęcia, żeby się pochwalić, coś udowodnić, pokazać wyidealizowany świat. Jestem zwolennikiem publikowania treści, i tak to właśnie czuję, które mogą kogoś zmotywować, zachęcić do działania, wywołać uśmiech, przypomnieć miłe chwile. Chwal się, ale rzeczywiście tym, co jest prawdziwe, namacalne, a nie wykreowane, nie Twoje.
Patrzę na siebie z dystansem, a przynajmniej się staram 😉
Nie przepuszczam zdjęć przez mega wielkie filtry, czasem warto pokazać niedoskonałości. Dobrze może i utnę jakiś kontakt w ścianie albo obdrapaną ścianę, ale nie usunę zmarszczek na moim czole.
Czy to, co chcę pokazać pomoże mi w tym, co robię?
Czy może mi zaszkodzi? Pamiętam opowieść jednej z właścicielek firm zajmującej się organizacją wypraw dla dzieci, która po opublikowaniu zdjęcia z jakiejś imprezy, gdzie stała z kieliszkiem do wina, otrzymała komentarz rodziców, że oho, pracuje z dziećmi, a pije. O tak, to może zaszkodzić. Nie opublikuję zdjęć w bikini, takie zachowam dla mojego partnera;-) czy zdjęć w przebraniu króliczka playboya (takie też już widziałam, a właściwie razem z ich właścicielką usuwałam z FB).
Poszukam równowagi w moich publikacjach
To znaczy, że przez chwilę patrzę czy nie publikuję za dużo zdjęć mojej rodziny, czy zbyt dużo zdjęć z podróży. Kiedyś jak byłam na urlopie opublikowałam kilka zdjęć pod rząd, gdzie miałam rozwiane włosy i stałam w szczerym polu. Pojawiły się komentarze, że chyba szukam siebie, że jestem zagubiona. Niewiarygodne, prawda? Inni to skomentowali, tak ludzie patrzą i widzą, widzą więcej niż się Tobie wydaje. Szukam balansu, ale nie udaję. Jeśli jestem na urlopie i cieszę się z mojego czasu z rodziną – to to właśnie chcę pokazać, radość, spokój, rodzinę.
W swojej pracy przekonuję do szukania równowagi w publikacjach, autentyczności, ale zachęcam także do pokazywania tego, co czujesz w sercu, ale z konkretną świadomością, że każda treść, zdjęcie, tekst, który publikujesz przestaje być Twoją własnością. Staje się własnością internetu i obserwatorów. Jeśli chcesz się wybić dzięki serwisom społecznościowym, to wszystkie Twoje wysiłki muszą pochodzić prosto z serca.
A Ty jakich treści nigdy nie opublikujesz?
Autor: Emilia Bartosiewicz
CEO Imagine Yourself, ekspert osobistego PR w sieci, założycielka i prezes Lady Business Club Business Women Foundation, redaktor naczelna www.ladybusiness.pl
Archiwa
Ostatnie wpisy
- Budowanie marki online to jak pieczenie urodzinowego tortu 07/02/2021
- Zanim kupisz buty do biegania, sprawdź dlaczego chcesz biegać 26/07/2020
- 4 przekonania, które powstrzymują kobiety przed mówieniem o sobie w social mediach 22/05/2020
- Postaw na swoje nazwisko i zacznij sprzedawać bez sprzedaży 06/12/2019
- 5 godzin na zbudowanie Twojej marki w internecie 05/06/2019